tag:blogger.com,1999:blog-858343651556725792.post9201200032021660666..comments2024-02-23T10:26:17.990+01:00Comments on Moja przyszła emerytura: [szerszy obraz] Jaką wizję gospodarki i rynków miał Hyman Minsky i czego się z niej nauczyłem?Michał Sadowskihttp://www.blogger.com/profile/13213113008359974692noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-858343651556725792.post-67296404413377806742015-11-09T09:44:25.333+01:002015-11-09T09:44:25.333+01:00Zgadzam się, że nie ma jednego guru. Nie szukam ta...Zgadzam się, że nie ma jednego guru. Nie szukam takiego.<br /><br />Nie zgadzam sie, że nie warto czytać i poznawać różnych punktów widzenia. Wcześniej ujawnił Pan już wielokrotnie swoją niechęć do wiedzy i przekonań innych niż te, które sam Pan wyznaje. <br /><br />Nie mam z tym problemu i nie będę Pana przekonywać, że warto mieć szerszą perspektywę. Proszę też mnie nie przekonywać, że jedyne, co warto robić w życiu, to zakładać depozyty bankowe, być agresywnym wobec innych i wszystko negować w ostrych, emocjonalnych słowach, nawet tego dobrze nie znając.<br /><br />Odpisując na Pana komentarze czuję się jak psychoterapeuta, który stara się dotrzeć do jakiegoś nabuzowanego frustrata, którego jedynym celem jest wyryczeć jak najgłośniej swoją prawdę objawioną.<br /><br />Czy kwestionowanie inflacyjnej roli QE w Japonii czy USA jest intelektualnie kiepskie? Być może w Pana kręgach jest, ponieważ kurczowo chcecie wierzyć w jakąś wizję gospodarek, pieniądza, długu i rynków. Dla Pana jest tylko ta prawda objawiona. Nie chce Pan słuchać argumentów drugiej strony, które streściłem w poprzednim komentarzu.<br /><br />Ja naprawdę nie wiem, co sie wydarzy. Też nie uważam, że przeciętny człowiek powinien podejmować decyzje w oparciu o dane makroekonomiczne - przecież to praktycznie niemożliwe. Codzienne życie toczy się w innym rytmie. Ale próba zrozumienia, jak działają większe procesy. Powtarzam - próba zrozumienia, a nie ryczenie do innych swojej małej prawdy objawionej, mogą pomóc przetrwać i sobie poradzić.<br /><br />Zresztą, jestem pod wrażeniem, jak często przeciętni ludzie ekscytują się wydarzeniami makro - politycznymi czy ekonomicznymi, na które nie mają wpływu. Niestety - najchętniej angażują się - tak jak Pan - z całą siłą za jedną wizją świata, najlepiej jakąś ekstremalną, i nie chcą widzieć innych punktów widzenia. Dla mnie to błąd, a cykl [szerszy obraz] jest próbą innego podejścia do rzeczy.<br /><br />Pozdrawiam, proszę wracać!Michał Sadowskihttps://www.blogger.com/profile/13213113008359974692noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-858343651556725792.post-88653219549028904282015-11-09T01:33:11.263+01:002015-11-09T01:33:11.263+01:00Ależ w systemie jest nadwyżka pieniędzy, tylko nie...Ależ w systemie jest nadwyżka pieniędzy, tylko nie trafia na rynek konsumenta. Środki z QE są w systemie bankowym, podejrzewa się też, że stanowią m.in. faktyczne źródło kilkuletnich wzrostów na Wall Street. Proszę wybaczyć, ale sugestia, że w sytuacji nadmiaru podaży towarów na rynku można bezkarnie dodrukowywać pieniądze jest intelektualnie kiepska. Powodem braku inflacji jest to, że QE nie trafia wprost do kieszeni zwykłych zjadaczy chleba, a jedynie powiększa bilanse banków i korporacji. Wielu ekonomistów uważa takie działania za zamiatanie problemów pod dywan, zwraca się też uwagę na fakt, że nie da się wytworzyć bogactwa drukując pieniądze oparte na długu. Ponadto, w nauce jedynie niektóre teorie dotyczące Wszechświata zakładają możliwość nieskończonego wzrostu ;-) Bardziej przyziemna fizyka głosi twardo, że nieskończony wzrost nie jest możliwy. Świat zadłuża się coraz intensywniej, a jedynymi metodami wyjścia z tej spirali długu będzie w końcu albo inflacja, albo "eksperyment cypryjski" na masową skalę (czyli częściowe ogolenie ludności z depozytów bankowych). <br /><br />Nie znam żadnego nieomylnego guru, który miałby patent na zbawienie ekonomiczne świata i posiadał recepty na powszechne szczęście. Głównym problemem współczesności jest cały sektor finansowy (banki centralne, największe banki komercyjne i korporacje) - nadpłynny, oderwany od fundamentów realnych gospodarek, kreujący bańki spekulacyjne, wymuszający bardzo złe procesy ekonomiczne w skali globalnej. Nikt nie wie, jak mu się przeciwstawić (jedynie ewentualny rząd światowy miałby ku temu instrumenty, a powołanie takowego jest oczywistą mrzonką).<br /><br />Ponadto uważam, że analizy w skali makro mają nader nieduży wpływ na życie w skali mikro, czyli na moje życie. Za circa 10 lat , gdy wejdzie Pan w pierwszą męską smugę cienia, zrozumie Pan, że życie jest na tyle krótkie, że warto brać z niego tylko konfitury i to małą łyżeczką. Czytanie dzieł Minskiego do tych konfitur zdecydowanie nie należy. :D<br /><br />Pozdrawiam i dziękuję za wymianę poglądów. z17 Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-858343651556725792.post-33236868942459479462015-11-08T16:03:50.416+01:002015-11-08T16:03:50.416+01:00Mniej ważne jest dla mnie to, czy coś jest odkrywc...Mniej ważne jest dla mnie to, czy coś jest odkrywcze i czy robi na kimś wrażenie, a bardziej, czy jest prawdziwe.<br /><br />Marek Aureliusz czy Seneka nie żyją od ponad 2100 lat, a to, co stworzyli, jest wciąż bardziej wartościowe niż 99,99% tego, co codziennie konsumujemy w mediach. <br /><br />Minsky jest mega adekwatny do obecnych czasów - prawdopodobnie żaden inny ekonomista nie ma więcej do powiedzenia na temat roli polityki monetarnej, w tym QE, w stabilizowaniu gospodarki, której grozi deflacja lub która przechodzi deflację. Gdyby naprawdę znał Pan Minsky'ego i jego kontynuatorów, być może brak inflacji nie byłby dla Pana zaskoczeniem - zwiększenie się bilansów banków centralnych równoważy kurczenie się bilansów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, więc ostatecznie w systemie wcale nie ma nadwyżki pieniędzy i inflacji, którą miały już dawno wywołać programy QE. <br /><br />Obawiam się, że Pana obawy - wyrażane nie tylko w tym komentarzu - odnośnie inflacji rodem z lat 80-90 w Polsce - biorą się z tego, że myśli Pan jeszcze w kategoriach poprzedniego systemu - zamkniętego, w którym faktycznie drukowało się pieniądze przy JEDNOCZESNYM braku towaru (podaży) i olbrzymim popycie. Niestety to właśnie ten model myślenia odnosi się do "etapu rozwoju, który już minał".<br /><br />W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją obniżania stóp procentowych lub programów luzowania ilościowego przy jednoczesnym NADMIARZE towaru (podaży) w skali globalnej oraz ograniczonym popycie. To nie jest otoczenie inflacyjne w takim samym stopniu jak w Polsce w 80-90 latach, ale Pan i wielu innych chce wierzyć, że jest. Minsky opisuje takie sytuacje i dlatego jego prace wzbudzają teraz takie zainteresowanie, mimo że nie żyje od iluś tam lat.<br /><br />Minsky ma też dużo do powiedzenia apropos baniek spekulacjnych i innych nierównowag w systemie ekonomicznym, które tak Pana zaskakują i intrygują. <br /><br />Proszę spróbować "zawiesić" na chwilę swoje bojowe nastawienie i ostre oceny i po prostu przeczytać coś, co napisał. Jego spojrzenie jest mega adekwatne, a to że żył kilkanaście lat temu i nie występuje obecnie w telewizji lub w internecie "nawalając" o bieżących sprawach nie zmienia tego, że pojęcia i narzędzia, których używa, pomagają zrozumieć współczesność.<br /><br />Pozdrawiam, proszę wracać!<br /><br />PS. Czekam na coś konstruktywnego. Czyje poglądy, pomysły, spojrzenie na rzeczywistość warto poznać, żeby podejmować lepsze decyzje i lepiej rozumieć współczesność?Michał Sadowskihttps://www.blogger.com/profile/13213113008359974692noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-858343651556725792.post-91860917673351261192015-11-08T13:28:46.608+01:002015-11-08T13:28:46.608+01:00Nie są to odkrywcze prawdy, podobnie jak i sam eko...Nie są to odkrywcze prawdy, podobnie jak i sam ekonomista nieżyjący bodajże od 20 lat. Pułapka systemu kapitalistycznego polegająca na potrzebie ciągłego wzrostu, pozwalającego na spłatę kredytów, którymi napędza się gospodarka i prywatna konsumpcja, jest znana od lat. Ostatnio postanowiono walczyć z cyklicznością w kapitalizmie poprzez sztuczne łagodzenie skutków kryzysu poprzez politykę luzowania ilościowego (QE), wpierw w USA, teraz także w UE. Nowatorskie dla ekonomisty są dziwne skutki takiej polityki, które właśnie obserwujemy - brak inflacji, która powinna wydawać się oczywista; bańki na niektórych giełdach; wreszcie "skutki skutków"czyli np. ujemne stopy procentowe banków centralnych "spokojnych przystani" typu CH. Do tego dochodzą coraz śmielej wyrażane nowe pomysły - centralnego golenia z kasy rynków finansowych podatkami od przepływów oraz wypłacania przez narodowe budżety każdemu obywatelowi tzw. państwowego dochodu gwarantowanego. O tym wszystkim się od Minskiego nie dowiemy i dla mnie nie ma on nic ciekawego do powiedzenia. Opisuje po prostu pewien etap rozwoju kapitalizmu,który już minął. <br /><br />Ps.Przykład z polskim morzem nie jest zbyt szczęśliwie dobrany. Pobyt tam poza sezonem jest dobrem z gruntu niepełnowartościowym, słoneczny i ciepły high season trwa raptem półtora miesiąca, zresztą nawet wtedy pogoda jest mocno niepewna. Jeśli już szukać tak chybotliwych analogii, to dałbym tu podróż na Malediwy we wrześniu - ceny wtedy są najniższe w całym roku, a szansa na ominięcie deszczu i tak wielokrotnie wyższa niż w Polsce.<br /><br />z17 Anonymousnoreply@blogger.com