niedziela, 22 lutego 2015

Czy polisa inwestycyjna jest lepsza niż zwykły parasol funduszy inwestycyjnych?

Ubezpieczenia inwestycyjne unit-linked to w gruncie rzeczy bardzo szeroki parasol funduszy inwestycyjnych różnych towarzystw. W ubiegłym roku wszedłem w odważną polemikę z jednym ze znanych doradców finansowych sprzedających te produkty oraz narzędzia do ich obsługi.

Spór dotyczył między innymi tego, czy polisy inwestycyjne są korzystniejsze niż zwykły parasol funduszy inwestycyjnych. Wśród ważnych argumentów na korzyść oszczędzania w funduszach inwestycyjnych za pośrednictwem ubezpieczycieli życiowych pojawiły się dwa, które chciałbym dzisiaj poddać szczegółowej weryfikacji.

Po pierwsze, plusem polisy inwestycyjnej ma być to, że - cytuję - „poza polisą zmiana funduszu np. Skarbiec Obligacja na UniKorona Akcje” wiąże się z komplikacjami oraz naliczeniem podatku od zysków kapitałowych (tzw. Belki). Po drugie, o wyższości polis inwestycyjnych świadczy to, że możemy za ich pomocą lokować oszczędności w fundusze różnych towarzystw w jednym miejscu, budować różnorodny portfel, dobierać najlepsze fundusze.

Czy ze względu na te cechy polis inwestycyjnych są one korzystniejsze dla oszczędzającego niż utrzymywanie środków w zwykłym parasolu funduszy inwestycyjnych jednego towarzystwa? Czy da się to w ogóle sprawdzić?

Problem pierwszy: opłaty i podatki

Polisa inwestycyjna unit-linked a fundusz parasolowy
Jakie koszty (opłaty + podatki) poniesie właściciel polisy inwestycyjnej w trakcie jej życia? Po pierwsze, co miesiąc wartość jego konta pomniejszą opłaty dla ubezpieczyciela. Zostanie to wykonane przez umorzenie drobnej części jednostek funduszy, które posiada. Kiedyś opisałem, jak to działa. Dwa tygodnie temu pokazałem, ile kosztowała mnie polisa inwestycyjna przez pierwsze trzy lata jej prowadzenia. Po drugie, na zakończenie inwestycji zapłacimy podatek od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki), oczywiście jeśli polisa zakończy się zyskiem.

A jakie koszty poniesie właściciel jednostek funduszy w parasolu jednego towarzystwa? Po pierwsze, jeśli korzysta z usług nisko-kosztowych dystrybutorów (np. mBank, BossaFund), nie będzie ani grosza comiesięcznych opłat. Zero opłat administracyjnych, manipulacyjnych czy „za zarządzanie” dla dystrybutora. Co ważne, zamiany jednostek subfunduszy wewnątrz parasola (np. Skarbiec Obligacja - Skarbiec Akcja albo UniKorona Akcje - UniKorona Obligacje) są również bezpłatne i nielimitowane. Po drugie, na zakończenie inwestycji, podobnie jak na polisie, zapłacimy podatek od zysków kapitałowych. Chyba że zdecyduje się na prowadzenie funduszy inwestycyjnych na rejestrze IKE lub IKZE (np. w ING TFI, gdzie korzystam z IKE Plus). Wtedy może dojść ochrona przed podatkiem Belki na zakończenie inwestycji.

Czyli na pierwszy rzut oka zwykły parasol funduszy w jednym towarzystwie wygrywa. Dlaczego? Ponieważ co miesiąc wartość rachunku nie jest pomniejszana o dodatkową warstwę opłat dla ubezpieczyciela. Im mniej opłat, tym lepiej. A może ktoś wolałby jednak płacić więcej?

Co tu dużo mówić. Proponuję przyjrzeć się, ile kosztuje co miesiąc utrzymanie mojej polisy inwestycyjnej (tutaj szczegóły umowy oraz opłat) - tabelka poniżej. Prowadzę też od lat kilka inwestycji w funduszach parasolowych (m.in. Union Investment, ING TFI, Aviva Investors, Skarbiec) w mBanku, BossaFund oraz bezpośrednio w towarzystwie NN TFI. Ci dystrybutorzy nie pobierają żadnych dodatkowych miesięcznych opłat. To fakt.

Koszty oszczędzania w funduszach inwestycyjnych

Pójdźmy o krok dalej. Powiedzmy, że z jakiegoś powodu decydujemy się na konwersję poza parasolem subfunduszy. Powiedzmy, że chcemy dokonać konwersji jednostek Skarbiec Obligacja na UniKorona Akcje. Na tych pierwszych mamy zysk. To oznacza dla nas koszt w postaci podatku Belki (czyli 19% zysku).

Będzie on naliczony wyłącznie wtedy, gdy dokonamy takiej egzotycznej konwersji między towarzystwami. Zauważmy subtelną różnicę między stałym miesięcznym kosztem u ubezpieczyciela a jednorazowym kosztem przy konwersji (na dodatek zależnym od naszej woli konwersji).

Ale zaraz - ta różnica wcale nie jest taka subtelna. Proponuję następujący eksperyment myślowy. Co by było, gdybym co miesiąc robił przez platformę mBanku lub BossaFund konwersję do innego towarzystwa, której koszty (podatek Belki) byłyby równe miesięcznej opłacie dla ubezpieczyciela, którą płacę na swojej polisie od 2012 roku.

Podatek Belki fundusze parasolowe polisy inwestycyjne

Nietrudno zauważyć, że w stosunku do poprzedniej tabelki zmieniła się tylko nazwa kosztu (z opłata dla ubezpieczyciela na podatek Belki przy konwersji). To celowy zabieg. Koszt to koszt - odpływ pieniędzy z naszej kieszeni. Nadawanie im różnych nazw może być trochę mylące, ponieważ wydaje nam się, że mamy do czynienia z czymś zasadniczo innym. Nie mamy. To wciąż koszt. Odpływ pieniędzy z naszej kieszeni.

Ok - jeśli znamy już wartość podatku Belki przy naszych hipotetycznych konwersjach, możemy obliczyć, jaką stopę zwrotu musielibyśmy co miesiąc osiągać, żeby została naliczona przy przechodzeniu z towarzystwa do towarzystwa. Obliczyłem to dla każdego miesiąca osobno (ponieważ przy regularnym oszczędzaniu co miesiąc zmienia się wartość kapitału), w wersji w skali miesięcznej i w skali rocznej.

Koszty konwersji funduszy inwestycyjnych

Co z tego zestawienia wynika? Comiesięczne stałe opłaty dla ubezpieczyciela są warte tyle ile podatek od hipotetycznych konwersji przeprowadzanych raz w miesiącu dla inwestycji o stopie zwrotu ok. 18-210% rocznie (lub 1,5-17,5% miesięcznie). W miarę wzrostu aktywów ta hipotetyczna stopa zwrotu spada.

Czy więc agenci ubezpieczeniowi oraz doradcy finansowi sprzedający ubezpieczenia inwestycyjne mają rację mówiąc, że opłaca się je mieć, ponieważ nie płaci się za konwersje? Nie mają racji. Dlaczego? Po pierwsze, płaci się dodatkową warstwę stałych opłat dla ubezpieczyciela za utrzymanie polisy. Te koszty - przynajmniej na mojej polisie - są wyższe niż hipotetyczny podatek Belki od hipotetycznych konwersji dokonywanych co miesiąc na inwestycji przynoszącej konsekwentnie ponad 18% rocznie (dla kapitału zgromadzonego po trzech latach, wcześniej więcej).

Innymi słowy, przy moich parametrach umowy, polisa inwestycyjne będzie lepsza wtedy gdy:
- będę wykonywać więcej niż jedną konwersję między funduszami różnych towarzystw w miesiącu,
- a moja inwestycja będzie przynosić stopę zwrotu konsekwentnie wyższą niż 18% rocznie

W każdym innym przypadku taniej będzie robić konwersje między funduszami różnych towarzystw (jeśli to komuś w ogóle do szczęścia potrzebne) na platformie mBanku czy BossaFund niż utrzymywać polisę inwestycyjną.

No i ta stopa zwrotu. Ponad 18% rocznie praktycznie bez większej zmienności. Trzeba zjeść beczkę soli jako inwestor i na bazie tych doświadczeń zbudować mega strategię, żeby coś takiego mogło się udać. Bo przy niższej stopie zwrotu i tak taniej będzie co miesiąc konwertować niż ponosić stałą opłatę dla ubezpieczyciela na polisie.

Przypominam, że opłaty dla ubezpieczyciela są stałe, a konwersji między towarzystwami nie musimy wykonywać. Jeśli nie ma ku temu ważnych przesłanek, nie powinniśmy ich w ogóle wykonywać. Osobiście uważam konwersje typu Skarbiec Obligacja - UniKorona Akcje za totalną egzotykę. Dlaczego nie wykonać konwersji Skarbiec Obligacja - Skarbiec Akcja czy UniKorona Akcje - UniKorona Obligacje? W ten sposób pozostaniemy w obrębie dwóch niezależnych od siebie parasoli (jaki problem?) i unikniemy kosztów (podatku Belki).

W ogóle uważam, że bardzo częste konwersje są przejawem chaosu w myśleniu o własnej inwestycji oraz braku systematycznego podejścia, a nie wielkiego wyrafinowania.

Problem drugi: dostęp do „najlepszych” funduszy różnych towarzystw

Jaka jest najważniejsza różnica między polisą inwestycyjną a platformą typu mBank czy BossaFund, jeśli chodzi o dostęp do funduszy? Na polisie inwestycyjnej fundusze różnych towarzystw stanowią jeden parasol. W mBanku czy w BossaFund mamy łącznie dostęp do większej ilości funduszy niż na polisach, ale nie stanowią one jednego parasola. Większość towarzystw proponuje fundusze parasolowe skupiające subfundusze z własnej „stajni”.

Szybki przykład. W Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku dostępne są fundusze towarzystwa KBC, łącznie 12 różnych funduszy. Dziewięć z nich znajduje się „pod jednym, szerokim parasolem”, dwa kolejne pod innym parasolem i jest jeden samodzielny. Zamiany jednostek w obrębie niebieskiego i zielonego parasola (np. KBC Akcji Małych i Średnich Spółek - KBC Pieniężny albo KBC Papierów Dłużnych - KBC Globalny Akcyjny) są bezpłatne, nielimitowane i nie skutkują naliczeniem ewentualnego podatku Belki. Koszty utrzymywania oszczędności w takim parasolu mogą przez kilka czy kilkanaście lat ograniczać się tylko do opłaty za zarządzanie dla TFI, która występuje również na polisie inwestycyjnej. Nie ma dodatkowej warstwy opłat dla dystrybutora / ubezpieczyciela.

Fundusze parasolowy KBC

Ale być może byłoby lepiej móc „swobodnie przerzucać” oszczędności z towarzystwa do towarzystwa? Być może lepiej byłoby wybierać „najlepsze fundusze” na polisie inwestycyjnej? Być może ta możliwość byłaby warta więcej niż stałe opłaty dla ubezpieczyciela? Być może to po prostu się opłaca?

Sprawdźmy.

Proponuję następujący eksperyment. Weźmy wyniki sześciu funduszy z trzech towarzystw za okres luty 2012 - luty 2015 (3 lata). Będą to Legg Mason Akcji, Legg Mason Obligacji, Aviva Investors Polskich Akcji, Aviva Investors Obligacji, UniKorona Akcje oraz UniKorona Obligacje.

W pierwszej wersji sprawdźmy, jak poradzą sobie inwestycje wewnątrz trzech parasolów (poza polisą). Co miesiąc (wycena z 10 dnia) powiększamy rachunek o 350zł wpłaty. Jest ona dzielona w proporcjach 60% fundusz akcji, 40% fundusz obligacji. Zobaczymy, jak poradziło sobie takie zwykłe uśrednianie, a jak uśrednianie z kwartalnym rebalancingiem.

W drugiej wersji będziemy imitować polisę inwestycyjną. W tym scenariuszu inwestor może bez kosztów dokonywać konwersji między funduszami tych trzech towarzystw. To zachęca go do „aktywnego zarządzania” swoją inwestycją. Przyjmijmy również, że jest geniuszem i wróżbitą inwestycyjnym i co kwartał jest w stanie wybrać fundusze, które w kolejnych trzech miesiącach osiągną najlepszy wynik.

Również będziemy się trzymać alokacji 60% akcje, 40% obligacje. Po prostu co kwartał będziemy wybierać spośród sześciu dostępnych funduszy dwa najlepsze (mogą być z różnych towarzystw). To sprawia, że w naturalny sposób w tej wersji stosować będziemy miesięczne uśrednianie oraz kwartalny rebalancing.

Pytanie brzmi: czy naszemu wróżowi inwestycyjnemu opłaci się prowadzić polisę inwestycyjną, dzięki której może „swobodnie przerzucać środki” i „aktywnie zarządzać kapitałem”? Jak w porównaniu z jego wyjątkowymi umiejętnościami analitycznymi i możliwościami polisy inwestycyjnej wypadnie zwykły rebalancing w zwykłych funduszach parasolowych?

Ważne! Dobrze wiem, że eksperyment nie jest idealnie zorganizowany. Na polisach inwestycyjnych jest więcej funduszy i więcej towarzystw. Niektórzy doradcy finansowi, agenci ubezpieczeniowi i dostawcy narzędzi do zarządzania polisami (np. „algorytmów inwestycyjnych”) twierdzą, że ich strategie i sposoby są dużo bardziej wyszukane niż pospolita alokacja między klasy aktywów z okresowym rebalancingiem.

Co do pierwszej kwestii - większość funduszy parasolowych również oferuje więcej subfunduszy, klas aktywów i rynków. Wybrałem tylko dwa rodzaje (uniwersalny akcji i obligacji) oraz trzy towarzystwa (Legg Mason, Aviva Investors oraz Union Investment) ponieważ musiałem jakoś ograniczyć ilość danych. Zachęcam ciekawskich do zaprojektowania bardziej kompleksowego badania.

Co do drugiej kwestii - komercyjne narzędzia do zarządzania polisami, algorytmy i strategie są tak wyrafinowane, że nie śmiałbym nawet próbować dojść na czym polegają. Szczerze nie wiem, gdzie tkwi sekret „zarabiania 17,83% na polisach inwestycyjnych” czy inne tego typu legendy ludowe. Jednym z sekretów jest to, że te metody nie są weryfikowalne. Ale czy to ważne dla naiwnego, zdesperowanego inwestora, który jest gotowy ponieść kolejne koszty, żeby tylko ktoś bardzo mądry, wygadany i doświadczony udostępnił mu tajemnicę?

W każdym razie eksperyment, który proponuję porównuje dwie inwestycje prowadzone w oparciu o identyczne zasady w tym samym okresie (luty 2012 - luty 2015): alokację 60% w akcje, 40% w obligacje, z miesięcznym uśrednianiem za 350zł oraz kwartalnym rebalancingiem.

Czy wróż inwestycyjny posiadający polisę inwestycyjną i zdolny do wybierania z wyprzedzeniem najlepszych funduszy akcji polskich lub obligacji wygra z prostaczkiem, który trzyma się subfunduszy wewnątrz jednego funduszy parasolowego (bez względu na ich wyniki)?

Na początek spójrzmy, jakie konwersje na swojej polisie wykonywał wróż inwestycyjny (wiedząc zawczasu, które fundusze z dostępnych okażą się strzałem w dziesiątkę). Na pierwszy ogień fundusze akcji polskich uniwersalne (kolor zielony to najlepszy fundusz w ujęciu kwartalnym oraz - co oczywiste - fundusz wytypowany przez wróża inwestycyjnego do jego genialnego portfela)

Najlepsze fundusze inwestycyjne

Wśród funduszy obligacji widać jeszcze większą przypadkowość. Ale to nic. Wróż inwestycyjny na swojej polisie był w stanie wyłapać te niuanse i stworzyć portfel złożony „wyłącznie z najlepszych funduszy inwestycyjnych”.

Najlepsze fundusze obligacji

Czas na wyniki. Od lutego 2012 do lutego 2015 każdy z inwestorów wpłacił na swój rachunek 12950zł. Jaka jest wartość portfela złożonego z najlepszych dostępnych funduszy w ujęciu kwartalnym oraz przy alokacji 60% akcje, 40% obligacje? 15045zł.

Ale chwileczkę? Wróż inwestycyjny mógł „bez kosztów” aktywnie „przerzucać środki” między „najlepszymi funduszami” różnych towarzystw tylko dlatego, że jego inwestycja miała formę polisy inwestycyjnej. Jakkolwiek by się to wróżowi nie podobało, jej koszty trzeba odjąć od ostatecznego wyniku. Jaka to kwota?

Jakiś wybitny, zaangażowany doradca finansowy powiedziałby pewnie, że niewiele. 1% tego czy tamtego powiększone o siamto i owamto. W każdym razie nic, co wymagałoby dokładnego omówienia.

Być może. Jako że od lutego 2012 roku prowadzę bardzo realną polisę inwestycyjną opartą o realną umowę (wcale nie taką złą) z miesięczną składką 350zł, proponuję użyć sumy opłat do lutego 2015 roku na mojej polisie. Jest to suma 920zł (więcej w tym artykule).

Czyli wróżowi, który co do joty wyłapał najlepsze fundusze akcyjne i dłużne na swojej polisie inwestycyjnej w ostatnich dwunastu kwartałach, pozostaje 14125zł po uwzględnieniu opłat dla ubezpieczyciela.

A jak w tym czasie wypadły inwestycje trzech prostaczków, którzy biernie (i zupełnie bez talentu wróżbiarskiego) utrzymywali alokację 60% akcje, 40% obligacje (z kwartalnym rebalancingiem) w poszczególnych funduszach parasolowych prowadzonych w mBanku, BossaFund lub bezpośrednio w towarzystwach?

Końcowa wartość dla towarzystwa Legg Mason: 13989zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Aviva Investors: 14035zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Union Investment: 14199zł

Średnia dla tych trzech towarzystw: 14074zł

Dla przypomnienia, końcowa wartość dla wróża inwestycyjnego wyłapującego co kwartał najlepszy fundusz akcyjny i dłużny w kolejnym kwartale: 14125zł

A co by było, gdyby prostaczek nie dokonywał co kwartał rebalancingu, tylko co miesiąc uśredniał za 350zł kupując za 60% tej kwoty fundusze akcji, a 40% fundusze obligacji? Oto wyniki:

Końcowa wartość dla towarzystwa Legg Mason: 13958zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Aviva Investors: 14014zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Union Investment: 14180zł


Średnia dla tych trzech towarzystw: 14051zł

Podsumowanie

Zwykły parasol funduszy inwestycyjnych w jednym towarzystwie to moim zdaniem najbardziej niedocenione narzędzie długoterminowego oszczędzania w tym kraju. 

Aktywne zarządzanie funduszami, przerzucanie środków między towarzystwami, nielimitowana ilość darmowych konwersji bez naliczania podatku Belki, algorytmy zysków i takie tam inne opowieści wigilijne nie mają wielkiego praktycznego znaczenia dla inwestora, który rozumie najważniejsze klasy aktywów i wie, co i jak chce z nimi zrobić. Dla niedoświadczonego, naiwnego klienta to są atrakcyjne, emocjonalne hasła (nie do zweryfikowania przy jego poziomie wiedzy), które przyciągną go do produktu, który akurat ktoś chce sprzedać.

Ileż to ja już słyszałem porównań, bajek i alegorii ocieplających polisy inwestycyjne. Że ubezpieczenia unit-link to takie „inwestycyjne Ferrari”, a zwykłe fundusze albo fundusze z IKE to co najwyżej Tarpan. No może Polonez. Że to taka „luksusowa skarbonka”. Że to „zaawansowane / innowacyjne / elastyczne / nowoczesne rozwiązanie”. Że to „sposób na przyszłość”.

To są niestety wyłącznie słowa.

Moja wersja wydarzeń jest następująca: polisy inwestycyjne to drogie, skomplikowane i restrykcyjne umowy, które nie nadają się jako domyślny, pierwszy produkt oszczędnościowy dla niedoświadczonych klientów.

Poza tym większość ich funkcjonalności można ze spokojem osiągnąć na zwykłych funduszach parasolowych, więc nawet bardziej doświadczeni klienci powinni dobrze przeliczyć i przemyśleć, czy opłaca im się utrzymywać oszczędności u ubezpieczyciela życiowego. Jakie korzyści w stosunku do tańszych i prostszych sposobów lokowania oszczędności płyną dla niego z takiej umowy?



9 komentarzy:

  1. Super artykuł.
    Chyba najlepsze porównanie polis z parasolami jakie można znaleźć w necie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Pozdrawiam. Proszę wracać!

      Usuń
    2. Myślę tak samo o ubezpieczeniach dlatego na szczęście nigdy w nie nie wszedłem.Pozdrawiam

      Usuń
  2. to było mocne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przy odkupywaniu jednostek oraz przy konwersji środków między funduszami tego samego towarzystwa (zwykle gdy przenosimy oszczędności z funduszu o niższej stawce opłaty manipulacyjnej do funduszu pobierającego wyższe opłaty). mam namysli mbank i bossafund czy pobieraja taka oplate w parasolu jednego fundusza , jesli z obligacyjnego przejde do akcyjnego panie Michale prosze o potwierdzenie jak to naprawde jest poniewaz mbank i bossafund pisza ze niepobieraja oplaty dystrybucyjnej ani manipulacyjnej a na koniec jest to pojecie to samo , dziekuje i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pobierają. Piszę z doświadczenia - przetestowałem wiele razy. Mogę załączyć skan jakiegoś potwierdzenia z przeszłości, jeśli Pan nie wierzy. Pozdrawiam, proszę wracać!

      Usuń
  4. dziekuje bardzo za odp , przeczytalem bardzo duzo pana stron i jestem pod wrazeniem a przedewszystkim opisujesz dokladnie porownania ale jeszcze mnie dreczy jedna rzecz bo nigdzie tez nieznalazlem porownania dwoch duzych instytucji funduszy mam namysli mbank i bossafund a dokladnie jestem ciekaw ktory jest lepszy i czym sie roznia i co ich rozroznia ,moze ktos zna strone gdzie sa porownania tych dwoch gor funduszy , pozdrawiam i tak trzymaj Michale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to dobry pomysł na artykuł. Napiszę go, ale nie chcę określać, kiedy. Pozdrawiam, proszę wracać!

      Usuń

A co Ty sądzisz?