czwartek, 17 maja 2012

Oszczędzanie na emeryturę – inwestycje alternatywne

W serii oszczędzanie na emeryturę było już o bezpiecznym lokowaniu pieniędzy, inwestowaniu w fundusze oraz giełdzie papierów wartościowych. Z tych trzech wątków można złożyć bardzo ciekawy i zróżnicowany portfel finansowy, który połączy bezpieczeństwo z szansą na ponadprzeciętne zyski. Znajdą się jednak tacy, dla których to wciąż zbyt mało. Szukają kolejnych okazji do zarobku, kolejnych klas aktywów, które będą na nich pracować. Na szczęście nie brakuje dla nich niszowych propozycji, które często noszą zbiorczą nazwę inwestycje alternatywne. Co to takiego i czy warto się nimi zainteresować w kontekście oszczędzania na emeryturę?

Co to są inwestycje alternatywne? Jak podaje Investopedia, to inwestycje poza obrębem trzech tradycyjnych aktywów – akcji, obligacji oraz gotówki. W praktyce oznacza to np. nieruchomości, rzadkie towary i surowce (złoto, srebro, diamenty), dzieła sztuki, wino i inne szlachetne trunki, a także bardziej zaawansowane instrumenty finansowe typu kontrakty terminowe. Dominującą pozycją w kategorii inwestycje alternatywne są jednak rzadkie dobra materialne i wygląda na to, że jest to bardzo dynamicznie rozwijający się rynek w Polsce i na świecie. Kto kilka lat temu rozmawiałby o lokacie w wino czy whiskey? A teraz mamy na rynku kilku poważnych graczy oferujących całą gamę inwestycji alternatywnych, które w bardziej zamożnych kręgach stały się tematem wręcz modnym.
Co to są inwestycje alternatywne?

No właśnie – inwestycje alternatywne to raczej rozwiązania dla zamożniejszych klientów. Minimalne kwoty wejścia w taki interes to najczęściej dziesiątki tysięcy złotych (np. inwestycja w ziemię z Wealth Solutions zaczyna się od 100tyś.), a do tego zazwyczaj dochodzą inne koszty związane z dość skomplikowanymi mechanizmami całej operacji.

Choć niekoniecznie musi tak być – możemy przecież kupić nawet drobne ilości złota (wystarczy ok. 200zł na 1-gramową sztabkę) czy srebra inwestycyjnego (1 uncja w monecie za ok. 150zł) choćby w Mennicy Wrocławskiej. Możemy też wyszperać zabytkowe meble, które nabiorą wartości. Albo wziąć udział w aukcji dzieł sztuki młodych artystów w domu aukcyjnym DESA Unicum lub PolSwissArt – prace młodych artystów potrafią pójść nawet za ok. 1000zł. Tylko nie oszukujmy się – bez minimum wiedzy, możemy liczyć wyłącznie na łut szczęścia. Czy mamy kompetencje, żeby ocenić obecną i potencjalną przyszłość wartość takich inwestycji? Wiele inwestycji alternatywnych to płytkie, mało płynne rynki zdominowane przez specjalistów, więc oprócz upatrzenia możliwości kupienia rzadkich dóbr musimy się dobrze zastanowić, czy ktoś je potem od nas drożej odkupi. Wiara, że jakieś aktywa z czasem tylko drożeją, bywa złudna. Ostatni światowy kryzys w dużej mierze wziął się z takiego właśnie magicznego podejścia do rynku nieruchomości.

Jeśli koniecznie chcemy spróbować swoich sił w inwestycjach alternatywnych, ale brakuje nam wiedzy, żeby poruszać się po jakimś atrakcyjnym rynku, można wybrać pośrednie metody. Za mniejsze pieniądze możemy wykupić jednostki funduszy inwestycyjnych lokujących w alternatywne aktywa lub spółki z nimi związane. W wina inwestuje na przykład fundusz Ipomena Fine Wine (strata 8% od początku istnienia w 2008r.). Możemy także kupić akcje spółek z interesujących nas branż. Na przykład - uważasz, że rynek sztuki ma wielki potencjał rozwoju? Rozważ inwestycję w Dom Aukcyjny Abbey House (DAAH) notowany na rynku NewConnect (na plusie od dnia debiutu).

Dla bardziej zamożnych otworem stoją atrakcyjne (przynajmniej w materiałach promocyjnych) inwestycje w wino, whiskey, ziemię czy inne rzadkie zasoby organizowane przez firmy typu Wealth Solutions czy Lion's House.

-----

Inwestycje alternatywne to raczkujący rynek, słabo poznany w praktyce. W związku z tym dość trudno ocenić ryzyko związane z tą formą lokowania kapitału – dla mnie spory minus. Po stronie gwarancji doradcy lubią powtarzać, że nawet w przypadku niepowodzenia w najgorszym wypadku zostaniemy z beczkami wina czy kawałkiem ziemi zamiast gotówki, ale dla inwestora liczącego na czysty zarobek to przeciętne pocieszenie. Dwie inne wady, które na tym etapie zniechęcają mnie do dodania czegoś alternatywnego do swojego portfela, to wysokie progi wejścia oraz specjalistyczny charakter wielu inwestycji (np. sztuka czy przekształcanie ziemi z rolnej na inwestycyjną).

Nie mówię nie. Jestem zainteresowany. Będę obserwował i czytał. Będę rozmawiał z doradcami, ale na razie inwestycje alternatywne nie znajdą się w moim portfelu z napisem oszczędzanie na emeryturę.

7 komentarzy:

  1. Właśnie otrzymałam darmowego ebooka - wszystko w pigułce, bardzo przydatna rzecz, jeśli chce się zorientować w podstawowych informacjach. Fajnie też, że określiłeś ryzyko :)

    Napisać chciałam o inwestycji w złoto i srebro (także w kamienie szlachetne). Warto powiedzieć, że to nie tylko zarobek (kupujemy taniej, sprzedajemy drożej), ale też zabezpieczenie przed inflacją. Bo jeśli powtórzy się scenariusz i z miesiąca na miesiąc chleb będzie kosztował o x-dziesiąt złotych więcej, to żadne lokaty czy obligacje nic nie pomogą. Złoto, pomimo wahań w cenie, ma swoją określoną wartość i nawet jeśli nie sprzedamy je za złotówki (bo będą bardzo szybko spadać), wymienimy je na zagraniczne, w danym momencie stabilne waluty, dzięki czemu nie stracimy aż tyle. To doskonałe zabezpieczenie na "czarną godzinę", jeśli nasz fundusz awaryjny jest już wystarczająco spory.

    Myślę też, że warto kupować mniejsze gramatury, bo w razie nagłej konieczności sprzedamy tylko kilka sztabek, a nie jedną, zatem ewentualna strata zostanie ograniczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! Teoria wartości złota jest mi znana, ale osobiście nie jestem zainteresowany inwestycjami w fizyczne złoto. Chociaż zaraz, zaraz - w tym roku zainwestowałem w złoty pierścionek małżeński. Tą inwestycję akurat mogę z czystym sumieniem polecić ;) Skupuję też powoli jednostki BlackRock World Gold Fund przez swoją polisę, bo są bardzo atrakcyjnie wyceniane w tej chwili - ale bardzo powoli, to tylko część portfela.

      Usuń
    2. Złoty pierścionek, gratuluję :)
      Dobrze jest zróżnicować portfel. W tej chwili głupotę bym zrobiła, gdybym kupiła fizyczne złoto, ale w przyszłości zamierzam chociaż kilka sztabek. A Ty czemu jesteś na "nie"?

      Usuń
    3. Nie jestem na "nie". Po prostu nie rozumiem tego rynku - wiem, gdzie można kupić złoto, ale nie wiem, gdzie i jak można je sprzedać. Poza tym przy jakimś katastroficznym scenariuszu, jestem pewien, że żadne aktywa finansowe nas nie uratują. No i najwazniejsze - mój pierścionek małżeński załatwia moją domyślną alokację w tą klasę aktywów ;)

      Usuń
    4. No chyba że tak :) Najważniejsze to trzymać się swojego planu. Zawsze można go rozszerzyć o diamentowe kolczyki czy coś :D

      Usuń
    5. O - dokładnie tym tropem idę, jeśli chodzi o metale szlachetne. Zresztą, jak do mojego pierścionka dodam żony oraz jej pierścionek zaręczynowy, wychodzi, że moja alokacja z złoto i diamenty jest przeważona ;)

      Usuń
  2. No i kolejna teoria ekonomiczna legła w gruzach a dokładnie teoria wartości złota. Złoto w tej chwili jest wyceniane po cenie z końca 2009r. no i współczuje tym osobą które je kupowały w 2012 roku, nawet bardziej niż frankowiczą, bo oczywiście jest teoria wartości złota, no a każdy wie, że drogiej waluty się nie kupuje a taniej nie sprzedaje. Fizyczne złoto jak i inny surowiec to dla mnie porażka, dobre to to było jak ludzie nie wiedzieli co to jest komputer i internet. No a to co robi mennica wrocławska to to jest przesada, sprzedają złoto jako pewny zysk. No a prawda jest taka jak z nowym samochodem, jak wyjedziesz z salonu już jesteś w plecy. Tak samo jest u nich, nawet jak byś chciał sprzedać złoto które wczoraj u niech kupiłeś, to i tak nie ma szans aby dostać tą samą cenę! Policzą Tobie jako używkę dodatkowo dochodzi jeszcze split między kupnem a sprzedażom. Nie mówiąc już o przechowywaniu złota, za to sobie też policzą.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty sądzisz?