niedziela, 21 października 2012

Jak nie oszczędzać pieniędzy?

Widziałem już artykuły poradnikowe proponujące sto i więcej metod oszczędzania pieniędzy. Takie zestawienia można pewnie rozbudowywać w nieskończoność. Tylko czy porady w stylu „rozcieńczaj sok dwa razy większą ilością wody” są rzeczywiście użyteczne? Czy dzięki tego typu działaniom uda nam się ulepszyć swoje finanse osobiste? Co ważniejsze – czy dzięki tego typu działaniom uda się nam polepszyć komfort naszego życia?

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że obsesja obniżania kosztów życia prowadzi do absurdu. Nie zgadzam się z nią z kilku ważnych powodów. Dla odmiany proponuję poradnik o tym, jak nie oszczędzać pieniędzy.

Nie tylko oszczędności

Jak nie oszczędzać pieniędzy?
Skąd się biorą oszczędności? Są tylko i wyłącznie dwa źródła oszczędności – ograniczanie wydatków lub zwiększenie zarobków. Ci, którzy zajmują się tylko pierwszym z nich – zmniejszaniem konsumpcji – proponują nam tylko połowiczne rozwiązanie.

Albo inaczej. Kontrolowanie i ograniczanie budżetu ma sens tylko wtedy, jeśli dobrze zarabiamy, a nasze wydatki są nierozsądne, niezaplanowane i nadmierne. Wtedy kilka strategicznych posunięć może pomóc nam okiełznać tę stronę równania. Ale jeśli już żyjemy skromnie, a nasze zarobki i tak nie pozwalają nam na szaleństwa, dalsze cięcie wydatków to bardzo słaba filozofia.

Dlaczego? Po pierwsze będzie to okupione olbrzymimi wyrzeczeniami. Kto chciałby żyć jeszcze skromniej tylko po to, żeby na koniec miesiąca mieć w kieszeni 50zł? Trudno wymagać takiego poświęcenia od kogokolwiek. Po drugie nieskończenie większą zmianę komfortu życia przyniósłby nam inny wysiłek. Nie ten związany z dalszym zaciskaniem pasa, ale z poszukiwaniem możliwości dodatkowego zarobku.

Żeby zgromadzić własny kapitał oszczędności, warto skupić się w większym stopniu na zwiększeniu swoich zarobków. Szczególnie jeśli są niskie, a my już żyjemy skromnie oraz mamy uporządkowane wydatki. Co ważne, oszczędności pojawią się tylko wtedy, jeśli wraz ze wzrostem zarobków o tyle samo lub więcej nie wzrosną wydatki.

Innymi słowy – najlepiej dążyć do zwiększenia swoich zarobków, żyjąc jednocześnie trochę poniżej swoich obecnych możliwości finansowych. W ten sposób będziemy regularnie zwiększać swoje bezpieczeństwo finansowe oraz komfort życia.

Nie poświęcaj dzisiaj

To prawda, że w finansach musimy nauczyć się odraczać część przyjemnościna później. Inaczej – w świecie niekończącej się konsumpcji – wydalibyśmy wszystko natychmiast. Przecież zawsze znajdziemy coś godnego naszej uwagi. I naszej wypłaty. Wstrzemięźliwość jest więc na wagę złota.

Jest jednak olbrzymia różnica między odraczaniem jakiejś części przyjemności a kompletnym poświęceniem dzisiaj na rzecz oszczędzania pieniędzy na potem. John Lennon powiedział kiedyś: „Życie wydarza się, kiedy my jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy”. Jaki jest sens planować bogate życie w przyszłości kosztem biedowania czy obsesyjnego odkładania do skarbonki teraz?

Potrzebujemy jakiejś równowagi i ciągłości. I najlepsze jest to, że żaden doradca ani bloger finansowy nam nie powie, jak je osiągnąć. Bo to są rzeczy osobiste – zależne od naszych potrzeb, wymagań, oczekiwań.

Równowaga odnosi się do określenia, ile mniej więcej chcę wydawać na obecny styl życia, a ile oszczędzać na przyszłość. Ciągłość odnosi się do takiego zarządzania finansami, żeby stopniowo podnosić swój standard życia oraz bezpieczeństwo finansowe. Ani jedno, ani drugie nie wydarzy się, jeśli całą parę poślemy w oszczędzanie.

Rozcieńczać sok jeszcze bardziej czy nie?

Warto zadać sobie czasem pytanie, po co robimy pewne rzeczy i czy warto je robić. Korzystanie z biblioteki zamiast kupowania książek, wybieranie najtańszego pieczywa, rozcieńczanie soku jeszcze bardziej – z tego wszystkiego będą oszczędności. To prawda. Tylko czy na pewno chcemy ponieść cały wysiłek związany z takimi zmianami dla korzyści, które to przyniesie? Czy chcemy inwestować w to swoją uwagę, analizować najdrobniejsze różnice w cenach, zmieniać swoje przyzwyczajenia?

Jest teoria małej czarnej, która mówi, że zmieniając drobne przyzwyczajenia jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo dużo w długim terminie. A skumulowany efekt takich drobnych zmian może być jeszcze większy.

Jest w tym pewnie sporo prawdy, ale energia, którą musimy poświęcić na wdrożenie tych drobnych zmian jest gigantyczna. Czy na pewno warto ją tak adresować? Może lepiej szukać rzeczy większych, które zmienią dynamikę naszych finansów w większym stopniu – to może być inwestycja we własną firmę, inwestycja w edukację, inwestycja w awans zawodowy. Dlaczego tak bardzo przejmujemy się drobnymi cięciami, a tak mało własnym wzrostem, własnym rozwojem?

Frustracja 50zł miesięcznie

Systematyczność w oszczędzaniu jest absolutną podstawą. W połączeniu z procentem składanym dodaje naszym finansom turbodoładowania, które widać najbardziej po dłuższym okresie kumulowania kapitału. Tyle że tego turbodoładowania nie zobaczymy bardzo, bardzo długo, jeśli regularnie odkładamy 50zł lub podobną kwotę.

Oczywiście nie każdy może odkładać więcej. W tej sytuacji 50zł jest lepsze niż nic. Ale warto też spojrzeć na drugą, trochę frustrującą stronę regularnego oszczędzania w takim tempie. Nawet niewielka awaria w domu (np. zepsuty telewizor) potrafi zniwelować wysiłek kilkunastu miesięcy. Tyle musielibyśmy oszczędzać, żeby w takim tempie zebrać 1000zł konieczne, żeby kupić nowy telewizor. A takich niespodziewanych wydatków jest przecież wiele, szczególnie w rodzinach.

Co z tym zrobić? Oszczędzać więcej. I znowu wracamy do punktu wyjścia. Albo ograniczać wydatki, albo zwiększać zarobki. A najlepiej i jedno, i drugie, a przynajmniej drugie bez zwiększania pierwszego.

Jak nie warto oszczędzać?

Przede wszystkim przestań skupiać się wyłącznie na wydatkach. Zacznij myśleć także o drugiej stronie tego podstawowego równania finansowego – o zarobkach. Ich zwiększenie nie jest łatwe, szczególnie w nieprzyjaznych warunkach ekonomicznych, ale jest jak najbardziej możliwe.

Skuteczne oszczędzanie to nie tylko zaciskanie pasa, a na pewno nie poświęcanie się dla kilku złotych oszczędności. To wypracowanie mądrej równowagi i ciągłości we własnych finansach, która buduje nasz komfort życia, a nie tylko go podkopuje.

Wielkie oszczędności biorą się z małych, ale inwestowanie olbrzymich zasobów uwagi, żeby wdrożyć drobne zmiany w swoim życiu (bardziej rozcieńczony sok) wcale nie musi przynieść wielkich zysków. Wręcz przeciwnie – wystrzelamy się na coś zupełnie pobocznego.

Systematyczność w finansach popłaca, ale dużo bardziej popłaca wtedy, jeśli jest połączona z dużą skalą. Może lepiej skupić się na zdobyciu tej skali, a dopiero potem dołączeniu do tego systematyczności?

Przeczytaj też o asymetrii między klientem a instytucjami finansowymi. Przejrzyj dostępne narzędzia finansowe. Zasugeruj temat kolejnego wpisu.

2 komentarze:

  1. Tyle słów poświęcasz tylko temu, żeby powiedzieć, iż nie należy popadać w skrajności przy ograniczaniu wydatków. Uważam blog za dobry i ciekawy, jest tu wiele wartościowych artykułów, które otwierają oczy na różne - ogółowi nie znane - techniczne aspekty oszczędzania. Jednak akurat ten tekst składa się z samych truizmów i niewiele treści wnosi do tematu oszczędności. Pozdrawiam
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz. Polecam formularz kontaktowy, żeby sugerować interesujące Was tematy na przyszłość.
    Na pewno nie każdy wpis będzie się każdemu podobał. Ale ja też chcę mieć z niego trochę przyjemności ;) Piszę dla czytelników ORAZ dla siebie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty sądzisz?