wtorek, 25 czerwca 2013

Czy warto zainwestować całe oszczędności w fundusze akcyjne?

Od pewnego czasu dominuje przekonanie, że z racji niskich stóp procentowych i niskiej rentowności polskich obligacji skarbowych, dla rynku akcji nie ma i przez jakiś czas nie będzie ciekawej alternatywy. Dla mniej doświadczonych inwestorów najprostszym, najwygodniejszym i najbardziej dostępnym (choć nie jedynym) sposobem uczestniczenia w tym rynku są polskie fundusze akcyjne.

Co więcej – bez problemu znajdziemy zwolenników teorii, że przy długim horyzoncie inwestycyjnym (np. 5 lat i więcej) dla akcji nie ma konkurencji nie tylko teraz, ale praktycznie nigdy.

Czy wobec tego zainwestowanie całych oszczędności w fundusze akcyjne to dobry pomysł? Czy da się to zorganizować tak, żeby nie narazić się na ryzyko wysokich, bolesnych strat w czasie trwania inwestycji?

Podział oszczędności

Czy warto zainwestować całe oszczędności w fundusze akcji 2013
Nie – nie warto inwestować całych oszczędności w fundusze akcyjne. Tak naprawdę, nie warto inwestować całych oszczędności w żaden instrument finansowy, szczególnie obarczony ryzykiem (rozumianym jako zmienność jego wyceny). Od kondycji naszych finansów osobistych zależy zbyt wiele, żeby stawiać na szalę wszystkie oszczędności.

W ogóle, warto spojrzeć na swoje finanse z najszerszej możliwej perspektywy. Po pierwsze – część naszych pieniędzy służy nie do inwestowania, tylko do obsługi spraw bieżących. Te środki powinny być do natychmiastowej dyspozycji na najbardziej płynnych rachunkach oszczędnościowych lub lokatach jednodniowych. Bez względu na atrakcyjność ich oprocentowania względem innych form lokowania pieniędzy.

Po drugie – kolejna część oszczędności powinna służyć za poduszkę bezpieczeństwa na wypadek pogorszenia się naszej sytuacji finansowej. Większość z nas nie ma gwarancji zatrudnienia do końca świata, nie trudno wyobrazić sobie przedłużającą się chorobę lub inne nagłe potrzeby własne czy rodziny. Do obsługi tego typu wydatków najlepiej nadają się rachunki oszczędnościowe, lokaty terminowe, obligacje skarbowe i bezpieczne fundusze inwestycyjne (np.pieniężne).

Po trzecie – fundusze inwestycyjne, w tym akcyjne, to tak naprawdę inwestycja pośrednia. Stajemy się za ich pośrednictwem właścicielami aktywów finansowych (np. akcji, obligacji, kontraktów terminowych, itp.). Zdrowym objawem jest jednak dążenie do stworzenia lub zgromadzenia również twardych aktywów, a nie tylko poleganie na rynkach finansowych.

To mogą być nieruchomości, przedmioty kolekcjonerskie, szlachetne metale i trunki, ale też własny biznes, projekt czy przedsięwzięcie, które będzie przynosić dodatkowy dochód.

Właściwie najlepiej zaczynać inwestowanie właśnie od inwestycji bezpośrednich, a nie pośrednich w aktywa finansowe. Dlaczego? Ponieważ pracując nad własną firmą, produktem, usługą, projektem czy innym przedsięwzięciem możemy lepiej zrozumieć, skąd się bierze ich wartość, jak ją budować i chronić. Po takim wstępie łatwiej nam będzie oceniać inne firmy (których akcje chcemy kupić) czy prawdziwą kondycję i potencjał gospodarki (które są skorelowane z wynikami funduszy akcyjnych).

Fundusze inwestycyjne należą moim zdaniem do czwartego i ostatniego segmentu naszych oszczędności – portfela inwestycyjnego. To kompletnie indywidualna sprawa, w jakich proporcjach podzielimy nasze oszczędności między te cztery segmenty. Niektórzy nie chcą słyszeć ani o własnych przedsięwzięciach, ani o ryzykownych inwestycjach i skupiają się wyłącznie na pierwszych dwóch elementach tej układanki. Też dobrze. Wcale nie uważam, że całkowite unikanie ryzyka (biznesowego i inwestycyjnego) to złe rozwiązanie – trzeba tylko dostosować do tego podejścia swoje wybory, o czym pisałem tutaj i tutaj.

Czy warto zbudować cały portfel inwestycyjny w oparciu o fundusze akcji?

Wiemy już, że nie warto wkładać całych oszczędności w fundusze akcyjne. Ale skoro jesteśmy już zabezpieczeni na innych frontach (sprawy bieżące i nagłe wypadki), może powinniśmy całość środków przeznaczonych na inwestycje ulokować w funduszach akcji?

To niestety bardzo złożone pytanie. Jest sporo argumentów na tak i sporo argumentów na nie.

1) akcje jako klasa aktywów w długim terminie zazwyczaj wygrywa z gotówką i obligacjami

Potencjał rynku akcji najlepiej widać w długim terminie – mimo olbrzymiej zmienności i wrażliwości na kaprysy inwestorów, akcje potrafiły zarobić właścicielom o wiele więcej niż inne aktywa finansowe. W jaki sposób? Poprzez wypłatę dywidend oraz aprecjację (= wzrost) ceny.

Niestety ani jedno, ani drugie nie jest gwarantowane – nawet w długim terminie. Przyjrzyjmy się wynikom funduszu Legg Mason Akcji za okres pięciu lat w kilkudziesięciu pięcioletnich okresach w latach 1999-2013. Użyjemy do tego tzw. kroczących stóp zwrotu (dane: Bossafund).

Pokazują one nie tylko stopę zwrotu dla jednego okresu (np. styczeń 2005 – styczeń 2010), ale dla kilkudziesięciu takich kombinacji (np. styczeń 2005 – styczeń 2010, luty 2005 – luty 2010, marzec 2005 – marzec 2010, itd.). Dzięki temu możemy zaobserwować, jak radził sobie fundusz w różnych pięcioletnich okresach.

Czy warto zainwestować w fundusze akcji 2013

Jak sobie radził?
  • w najlepszych pięciu latach wypracował 353,80% (po opłatach),
  • w najgorszych pięciu latach stracił 35,44%,
  • średnio w trakcie pięciu lat wypracował 89,21%
Najlepszy wynik udało się osiągnąć nielicznym szczęściarzom, najgorszy nielicznym pechowcom. Przeciętny inwestor w przeciętnym pięcioletnim okresie pomiędzy styczniem 1999 a majem 2013 zarobił 89,21%.

Jak poradził sobie w tym czasie fundusz Legg Mason Obligacji?

Fundusze akcji czy fundusze obligacji?

  • w najlepszych pięciu latach wypracował 66,99%,
  • w najgorszych pięciu latach wypracował 14,48%,
  • średnio w trakcie pięciu lat wypracował 32,88%
Jak poradził sobie w tym czasie fundusz Legg Mason Pieniężny?

Czy fundusze pieniężne to dobra inwestycja?

  • w najlepszych pięciu latach wypracował 69,10%,
  • w najgorszych pięciu latach wypracował 19,51%,
  • średnio w trakcie pięciu lat wypracował 30,97%
Co z tego wynika? Fundusze akcji wypracowują średnio najwyższe stopy zwrotu, ale są obarczone największą zmiennością i zagrożone ryzykiem straty. Statystyczna szansa na ponadprzeciętne zyski rośnie wraz z długością naszego horyzontu inwestycyjnego oraz obniżaniem się poziomu startowego naszej inwestycji (rozumianej jako początkowa cena jednostki).

2) fundusze akcyjne wymagają cierpliwości i strategii

Jedyne, czego możemy być pewni lokując oszczędności w funduszach akcyjnych, to zmienność ich wyceny. Dla bardziej nerwowych inwestorów przyzwyczajonych np. do gwarantowanych lokat bankowych czy obligacji skarbowych jest to często zjawisko nie do zrozumienia, a obawa przed zobaczeniem na koncie mniejszej kwoty niż wpłaciliśmy paraliżująca.

Mówienie, że wystarczy kupić jednostki funduszu akcyjnego i przeczekać gorsze czasy, jest jednak trochę niebezpieczne. Oprócz cierpliwości potrzeba jest też jakaś strategia, dzięki której będziemy wiedzieć, co zrobić, jeśli wystąpią przejściowe straty lub szybkie i duże zyski.

Strategii inwestycyjnych jest nieskończona ilość – kilka podstawowych, np. rebalancing, uśrednianie cen czy inwestowanie w zgodzie z cyklami koniunkturalnymi, opisałem w poprzednich wpisach.

Krótko mówiąc: nie polecam funduszy akcyjnych, jeśli nie wiemy, co i jak chcemy za ich pomocą osiągnąć. Obietnica wysokich stóp zwrotu jest na pewno atrakcyjna, ale działając bez planu drastycznie obniżamy prawdopodobieństwo ich osiągnięcia – nawet w długim okresie.

3) fundusze akcyjne będą nas absorbować i wodzić za nos

Czy nam się to podoba, czy nie, pieniądze budzą w nas intensywne emocje. Wizja zarobienia na oszczędnościach krotności tego, co oferują banki na depozytach, może być upajająca. Rzeczywistość na pewno nie pokryje się z wizją w stu procentach.

Moim zdaniem nie warto inwestować w fundusze akcji więcej niż możemy na spokojnie znieść. Ryzyko utraty całej sumy jest skrajnie niskie, ale nawet tymczasowe spadki wielkości 20-30% mogą być wyjątkowo bolesne, wywoływać frustrację i odciągać uwagę od innych ważnych rzeczy (np. regularnej pracy). Nie ma się co dać zwariować – dlatego lepiej, żeby ryzykowna część portfela inwestycyjnego była umiarkowana i jej wahania (ani w jedną, ani w drugą stronę) nie dezorganizowały nam życia codziennego.

Druga rzecz to sama psychologia inwestowania. Zazwyczaj inwestorzy stają się optymistami w momencie, kiedy ceny akcji jakiś czas rosną – ostatni przykład to rynki Japonii i Turcji. Do niedawna pies z kulawą nogą o nich nie myślał, ale po kilkunastu miesiącach wzrostów zaczęły zwracać na siebie uwagę. Szkoda tylko że olbrzymia część wzrostów jest już prawdopodobnie za nami, a im drożej kupujemy, tym niższa oczekiwana stopa zwrotu i wyższe ryzyko korekt spadkowych i zmienności.

Czy warto zainwestować w fundusze akcji tureckich?
ostatnie 5 lat na tureckiej giełdzie / czy wciąż warto inwestować w tureckie akcje? 

Na długi termin najlepiej kupować w okresach pesymizmu i po przecenach. Raz na jakiś czas pesymizm i przecena przybierają naprawdę monstrualne rozmiary – tak było na przykład w latach 2008-2009. To z perspektywy czasu idealne momenty na większe zakupy jednostek funduszy akcji.

Częściej mamy do czynienia z krótszymi okresami pesymizmu i płytszymi przecenami – to również dobre momenty do rozpoczęcia długoterminowych inwestycji. Takie posunięcia wymagają niestety działania wbrew naszym naturalnym emocjom – obawie o stratę, krytycznej ocenie historycznych wyników funduszy, itp.

4) zostaw sobie pole manewru

Dla mnie najważniejszym argumentem przeciwko inwestowaniu zbyt dużych środków w fundusze akcyjne jest to, że pozbywając się całkowicie gotówki lub innych stabilnych aktywów odbieramy sobie pole manewru.

O co mi chodzi? Powiedzmy, że przewiduję, że w najbliższych dwóch, trzech latach fundusze akcji dadzą najlepiej zarobić. Nie mogę być tego pewien, ale takie jest moje przekonanie. Mam do dyspozycji 10 tysięcy złotych i chcę zainwestować w jeden z funduszy parasolowych dostępnych w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych.

Czy lepiej kupić za całą kwotę jednostki funduszy akcyjnych (np. 50% fundusz akcji dużych spółek, 50% fundusz małych spółek), czy zostawić sobie pole manewru w postaci jakiejś sumy w funduszu pieniężnym lub obligacyjnym?

Każdy może postąpić tu inaczej. Moja wersja wydarzeń byłaby taka – do funduszy akcyjnych trafia większość kasy (np. 55-70% w zależności od tego, jak silne jest moje przekonanie o prawdopodobieństwie wzrostów z obecnych poziomów wycen na giełdzie), a reszta wędruje np. do funduszu pieniężnego i robi za gotówkę, którą mogę w każdej chwili użyć.

Jeśli założony scenariusz będzie się sprawdzał, mogę zyski i kapitał stopniowo przenosić do funduszu pieniężnego w oczekiwaniu na absolutnie naturalną zmianę koniunktury.

Jeśli założony scenariusz nie będzie się sprawdzał i wystąpią przejściowe spadki na giełdzie, będę miał w rezerwie gotówkę inwestycyjną do okazyjnych zakupów w oczekiwaniu na cykliczną poprawę koniunktury.

To podejście opiera się na kilku założeniach:
  • lepiej kupować, gdy jest relatywnie tanio na rynku akcji (np. historycznie, w stosunku do innych giełd, w stosunku do innych aktywów, itp.),
  • lepiej kupować w okresach, które sprzyjają rynkom akcji (np. niskie stopy procentowe, końcówka spowolnienia gospodarczego, itp.)
  • giełda jest cykliczna,
  • giełda jest dla drobnego inwestora w krótkim terminie nieprzewidywalna,
Jestem pewien, że wielu inwestorów, szczególnie z technicznym i krótkoterminowym podejściem do rynku akcji, kompletnie nie zgodzi się z tą logiką, szczególnie z pomysłem, żeby używać gotówki do uśredniania strat.

5) w które fundusze akcyjne inwestować

Nie mam tu nic rewolucyjnego do powiedzenia. Jestem z tej szkoły, która stawia raczej na zróżnicowanie niż koncentrację. To drugie zawsze przesuwa naszą inwestycję w kierunku hazardu albo zakładów bukmacherskich.

Szczegóły dywersyfikacji zależą oczywiście od nas. Osobiście dywersyfikuję się na dwóch poziomach – po pierwsze inwestuję przez różne towarzystwa, żeby zmniejszyć ryzyko nadziania się na duży błąd zarządzających. Takie niestety się zdarzają. Po drugie – inwestuję w różne rodzaje funduszy akcyjnych, najlepiej w ramach jednego parasola.

Co rozumiem pod pojęciem różnych rodzajów funduszy akcyjnych?
  • fundusze uniwersalne (z dominacją dużych spółek, z benchmarkiem na WIG i WIG20),
  • fundusze małych i średnich spółek (z benchmarkiem na mWIG40 i sWIG80),
  • fundusze dywidendowe (inwestujące w spółki dzielące się regularnie swoim zyskiem, z benchmarkiem na WIGdiv),
  • fundusze sektorowe (np. inwestujące w branżę budowlaną, finansową, itp.),
  • fundusze zagraniczne (np. inwestujące w krajach BRIC, Europie Zachodniej, Rosji, itp.),
  • inne fundusze (np. spółek wzrostowych, nowych spółek, itp.)
Jaki to ma sens? Nie jestem w stanie precyzyjnie określić, jakie rynki, jakie sektory, jakie indeksy i kiedy będą najkorzystniejszą inwestycją. Byłoby cudownie, gdybym potrafił w sposób powtarzalny to przewidywać, ale nie potrafię.

Taka szeroka dywersyfikacja oznacza, że będę miał w portfelu (a najlepiej podjednym parasolem) fundusze, które będą się zachowywać trochę inaczej. Nie zupełnie inaczej, bo wszystkie fundusze będą akcyjne, ale trochę inaczej. Co to da?

Portfel powinien być trochę bardziej stabilny, a mniejsza zmienność przekłada się na wyższe stopy zwrotu. Ostatnie miesiące to bardzo słabe wyniki WIG20 – indeksu największych polskich spółek, ale mWIG40 i sWIG80 radzą sobie całkiem nieźle. Jeśli posiadamy fundusze wyspecjalizowane w każdym z tych segmentów rynku – nasz tegoroczny portfel powinien wciąż być na plusie mimo ostatniego tąpnięcia na WIG20.

Zresztą to, że różne fundusze inaczej rozkładają swoje wyniki w czasie można wykorzystać w strategii równoważenia portfela, która zaleca, żeby okresowo sprzedawać swoje najlepsze inwestycje i inwestować w te, które mają tymczasowe problemy.

Można też zastosować inne podejście do takiego zdywersyfikowanego parasola subfunduszy – zainwestować w każdy dostępny wtedy, kiedy uznamy, że jest to prawdopodobnie dobry okres na zakupy, a potem obserwować ich wyniki i stopniowo wychodzić z każdego z nich wtedy, gdy przynosi satysfakcjonujące zyski.

Wydarzy się to najpewniej w różnym czasie, więc całość inwestycji będzie bardziej elastyczna. Na przykład - powiedzmy - fundusz polskich małych i średnich spółek będzie na miłym plusie za dziewięć miesięcy, fundusz akcji rosyjskich za półtora roku, fundusz spółek budowlanych za trzy lata, itp. Wtedy będzie najlepsza okazja do sprzedaży jednostek i zainkasowania zysku lub reinwestowania ich w kolejny fundusz.

Oczywiście to tylko przykład wzięty z czubka głowy. Szczegóły alokacji oszczędności między różne fundusze akcji oraz reszta strategii związanej z ich obsługą to tylko i wyłącznie nasza odpowiedzialność.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A co Ty sądzisz?