wtorek, 12 lutego 2013

Czy na planach systematycznego oszczędzania Skandia, Aegon, Generali, Open Life, Axa da się zarobić?

W lutym minął rok odkąd założyłem polisę inwestycyjną Skandia – emocje wokół tego sposobu długoterminowego inwestowania są niebywałe. Wystarczy przejrzeć komentarze pod artykułami z poprzedniego roku (np. tutaj), żeby otrzymać próbkę tego jak bardzo gorący jest to dla wielu osób temat. Szczególnie dla tych klientów, którzy po kilku miesiącach czy latach od podpisania umowy odkryli dwie ważne rzeczy – wpływ ryzyka inwestycyjnego oraz opłat na wartość wpłaconego kapitału oraz wysokość kar za likwidację planu.

Do swojego planu systematycznego oszczędzania podchodzę trochę bardziej na zimno. Gdy się decydowałem na tą inwestycję, miałem już sporo doświadczenia w oszczędzaniu za pomocą bezpiecznych lokat kapitału oraz inwestowaniu w fundusze oraz akcje. Wybrałem jeden z korzystniejszych sposobów na wejście w ubezpieczenie w funduszem kapitałowym. Ale nie będę ściemniał – to nie była moja własna inicjatywa (jak np. IKE, IKZE czy fundusze przez Supermarket Funduszy Inwestycyjnych w mBanku), tylko efekt wysiłków doradcy.

Jak wygląda moja inwestycja na rok po jej rozpoczęciu? Co planuję w kolejnych latach? Czy na planach systematycznego oszczędzania Skandia, Aegon, Generali, Open Life, Axa da się w ogóle zarobić?

Jak działa Skandia, Aegon, Generali, Axa, Open Life i inni – szybkie powtórzenie

Skandia, Generali, Aegon, Axa - czy to się opłaca?Na początek proponuję przebrnąć przez ten filtr – ubezpieczenia inwestycyjne takich firm jak Aegon, Generali i inni to nie jest gwarantowana lokata kapitału – tu można stracić. Nie można tego mieszać z lokatami, obligacjami skarbowymi czy rachunkami oszczędnościowymi w żaden sposób.

To kosztowny interes – za możliwość inwestowania w fundusze w formie polisy płacimy wysokie opłaty co miesiąc, czy zarabiamy, czy tracimy. To produkty nieelastyczne – nie możemy wypłacić swoich pieniędzy na żądanie (jak na rachunku oszczędnościowym, w zwykłych funduszach inwestycyjnych czy na IKE), a za przerwanie programu są przewidziane bardzo dotkliwe kary (w wysokości nawet 100% wpłaconego kapitału w pierwszym roku).

Nie polecam i nigdy nie polecałem tego typu ubezpieczeń osobom, które:

- nie mają żadnego doświadczenia w oszczędzaniu i inwestowaniu,
- mają niestabilną sytuację finansową i nie są na 200% pewni, że stać ich będzie przez długie lata na opłacanie comiesięcznej składki,
- nie rozumieją zasad polisy inwestycyjnej oraz korzyści, które można dzięki nim osiągnąć
- nie chcą w ten sposób oszczędzać i inwestować (jest przecież tyle różnych możliwości!)
- są po jednym spotkaniu z uśmiechniętym doradcą i nie przeczytali wszystkich warunków umowy oraz tzw. ogólnych warunków ubezpieczenia (szczególnie sekcji opłaty, świadczenie wykupu oraz brak gwarancji wartości)

Czy są w tym wszystkim jakieś korzyści? Wiele zależy od konkretnej oferty (takie ubezpieczenia mogą się różnić), ale kilka plusów trzeba wymienić:

- stanowią zewnętrzną motywację do regularnego oszczędzania w długim terminie,
- pozwalają na jednej platformie inwestować w różne fundusze i budować własne portfele inwestycyjne (choć są także ubezpieczenia z od początku określonym portfelem lub strategią, np. opartą o cykl życia)
- pozwalają odraczać podatek od zysków kapitałowych w daleką przyszłość (jest to korzystne tylko wtedy, jeśli osiągniemy jakiś zysk – inaczej i tak nie będzie podatku),
- pozwalają ustalić osobę lub osoby uposażone w razie naszej śmierci,
- częściowo chronią naszą inwestycję przed roszczeniami wierzycieli,
- dają dostęp do funduszy normalnie niedostępnych dla przeciętnego inwestora (np. indeksowe fundusze lewarowane, zagraniczne).

Czy na ubezpieczeniach z funduszem kapitałowym da się zarabiać?

Ogólna odpowiedź brzmi: jak w każdym produkcie inwestycyjnym (nie gwarantowanym), możemy zarówno wypracować zysk, jak i ponieść straty. Wszystko zależy od naszych decyzji inwestycyjnych. W przypadku polis inwestycyjnych najważniejsze decyzje to zakup oraz sprzedaż konkretnych jednostek funduszy inwestycyjnych w konkretnym czasie.

Jedna osoba może zaryzykować kupno funduszy akcyjnych i po roku zobaczyć 20% straty na swoim koncie. W tym samym czasie, posiadając dokładnie to samo narzędzie, inna osoba może zainwestować w fundusze obligacji czy fundusze zagraniczne, które akurat przynosiły zyski. Jeszcze ktoś może mieć swoje środki w portfelu kilku funduszy z dominacją funduszy pieniężnych i rok zamknąć praktycznie na poziomie wpłat do programu.

Dlaczego tak trudno zarabiać na polisach?

Czyli w teorii można zarobić na inwestycji w formie ubezpieczenia w Open Life, Skandii, Axa, Generali czy Aegon. W praktyce jest to jednak dość trudne, szczególnie dla inwestorów bez doświadczenia i systematycznego podejścia do własnych oszczędności. Jest to na pewno trudniejsze niż osiągnięcie zysków inwestując w fundusze poza tego typu polisami. Dlaczego?

1. regularne inwestowanie ≠ regularne oszczędzanie

Regularne oszczędzanie (np. na rachunku oszczędnościowym czy lokatach) to prosty sposób na gwarantowany wzrost wartości naszych pieniędzy w czasie. Niewielki, czasem ledwo, ledwo ponad inflację, ale jednak wzrost. Pieniądze się co miesiąc kumulują, procent składany działa, my jesteśmy spokojni, co najwyżej przenosimy oszczędności do banku, który akurat lepiej płaci.

Regularne inwestowanie stałych kwot w stałych odstępach czasu (np. co miesiąc) ma zupełnie inną dynamikę. Po pierwsze – psychologia wydarzeń jest tu zupełnie inna. Jeśli inwestujemy w ryzykowne klasy aktywów (np. poprzez fundusze akcji) możemy być pewni czasowych wahań wartości naszych oszczędności. Nie ma żadnych, ale to żadnych szans, że przez kilkanaście lat jednostki funduszy, które kupujemy, będą drożeć co miesiąc. Jak poradzimy sobie ze spadkiem wartości naszych oszczędności? Czy mamy na to jakiś pomysł? Jeśli nie mamy – możemy być pewni, że emocje związane z dużymi zyskami i stratami oraz brakiem strategii będą utrudniać nam podejmowanie trafnych decyzji.

Po drugie – forma comiesięcznych dopłat kapitału w tej samej wysokości nie pozwala nam zbyt elastycznie reagować na sytuację. A może lepiej czasami dłużej wstrzymać się z inwestycjami, może czasami lepiej zainwestować wielokrotność miesięcznej składki jednorazowo? A tutaj mamy stały harmonogram, do którego musimy dostosowywać i tak już trudne decyzje inwestycyjne.

Dlatego jestem zdania, że – w idealnym świecie – oszczędzanie powinno być regularne – tu nie ma ani ryzyka, ani konieczności zarządzania pieniędzmi, a inwestowanie powinno być bardziej elastyczne, jeśli chodzi o czas. W myśl zasady kupuj tanio, sprzedawaj drogo, a nie – kupuj regularnie bez względu na cenę, sprzedawaj na koniec okresu kupowania.

2. strategia

Oszczędzanie wymaga regularności, inwestowanie wymaga strategii, jakiegoś systematycznego podejścia do podejmowania decyzji. Najprostsza strategia w planach systematycznego oszczędzania polega na uśrednianiu ceny – kupowaniu co miesiąc jednostek tych samych funduszy. I tak przez wiele lat. Może okazać się skuteczna i przynieść zyski w okolicach tego, co mogą nam dać najlepsze lokaty bankowe, może trochę więcej, ale może się okazać także nieskuteczna.

Wszystko zależy od tego, jak ułoży się rynek w trakcie naszego programu systematycznego oszczędzania. Co ciekawe, jak dowiedziałem się z książki Macieja Rogali, najgorsze, co może się nam przydarzyć, to duże wzrosty w pierwszych latach oszczędzania, a potem długie i silne spadki. Dużo lepiej wyjdziemy na przeciwnym scenariuszu – spadkach w początkowym okresie, a później wzrostach. Cały czas mówimy tu o regularnym dokupowaniu jednostek jakiegoś funduszu akcyjnego czy zrównoważonego.

Smutna prawda jest taka, że duża część właścicieli nie ma żadnej konsekwentnej strategii w planach systematycznego oszczędzania. Korzystając z ogólnie dostępnej wiedzy angażuje się po prostu w częste przerzucanie pieniędzy między funduszami, licząc na swój instynkt, wyczucie, nosa, szczęście – można to różnie nazywać. Do września 2012r. w taki sposób obsługiwałem swoją polisę.

Jeszcze smutniejsza prawda jest taka, że nawet profesjonalne strategie są zawodne. W wrześniu ubiegłego roku zadzwonił do mnie były doradca Szkoły Inwestowania, z którym miałem kiedyś styczność, i zaproponował, żebym za darmo przetestował nowy algorytm inwestycyjny, który stworzył razem z kolegą. Zdecydowałem się na ten eksperyment i we wrześniu tego roku podsumuję jego wyniki.

Póki co, oddanie decyzji o doborze funduszy w ręce specjalistów to zimny prysznic. Pomiędzy przekazem marketingowym, którym zostałem przekonany do tego narzędzia, a jego rzeczywistością widzę olbrzymią przepaść. Nie można po czterech miesiącach oceniać wyników, ale na pewno w niczym nie przypominają danych z materiałów promocyjnych firmy. Są po prostu przeciętne i algorytm jak nic się pomylił w ocenie sytuacji. Nie kwestionuję tutaj tego, że po 15 latach mógłby pomóc mi osiągnąć zyski, ale jak na razie tego nie robi.

Dla mnie z tego doświadczenia płynie prosty morał – zapewnienia o tym, że ktoś stworzył algorytm czy strategię pewnych, wysokich zysków w każdych warunkach to bajki. Rynek akcji jest nieprzewidywalny, a ryzyka nie da się całkowicie wyeliminować. Dla indywidualnego inwestora nie ma i nie będzie czarodziejskich rozwiązań. Osobiście będę dążył do wypracowania swojej strategii dla planu systematycznego oszczędzania w Skandii, która nie będzie wymagała comiesięcznych zmian w portfelu funduszy. Do września 2013 pozwolę swoją pracę dokończyć algorytmowi. Autorzy zgodzili się wstępnie na rozmowę o wynikach – jakiekolwiek będą.

3. opłaty

Inny kluczowy problem to wysokie opłaty w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych. Każda inwestycja w fundusze inwestycyjne kosztuje – nie ma funduszy darmowych. Nigdzie nie uciekniemy przed opłatą za zarządzanie – może ona wynosić od ok. 1-3,5% wartości naszych aktywów rocznie i jest odpisywana od wartości naszej inwestycji codziennie w odpowiednich proporcjach. Nawet kupując fundusze u tanich internetowych dystrybutorów typu mBank czy BGŻ Optima, nie unikniemy tego kosztu.

Ale polisy inwestycyjne dokładają do tego dwie kolejne warstwy opłat, których nie ma np. w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku czy przy zakupie jednostek w internecie bezpośrednio w towarzystwach.

Chodzi o stałą opłatę administracyjną (ok. 10-12zł miesięcznie) oraz opłatę za zarządzanie (ok. 2-3% wartości naszej inwestycji rocznie. Te koszty pojawiają się co miesiąc np. przez 15 lat, jeśli tak długo trwa nasz program oszczędnościowy w Generali, Skandii, Open Life czy Axa i rosną. Czy zarabiamy, czy tracimy. To jeden z najdroższych sposobów inwestowania w fundusze. Tak to wygląda w praktyce - proszę zauważyć tempo przyrastania kosztów i obliczyć sobie, ile będzie wynosić miesięczna opłata za 7 lat, gdy kapitał będzie około siedem razy większy!

Opłaty w Skandii, Generali, Axa

A nie od dziś wiadomo, że opłaty to największy wróg naszego kapitału, szczególnie w długim okresie.

Nieusuwalne koszty utrzymania ubezpieczeń z funduszem kapitałowym sprawiają, że dużo trudniej wypracować na nich zysk niż np. w funduszu parasolowym, który również daje możliwość przerzucania środków między subfundszami bez kosztów oraz konieczności płacenia podatku Belki przy każdej konwersji. Nie wspominając jaką przewagę nad polisami inwestycyjnymi ma IKE czy IKZE w formie funduszy inwestycyjnych, które całkowicie zwalnia naszą inwestycję z podatku Belki na zakończenie inwestycji i ma na ogół nieporównywalnie niższe koszty.


Czy na polisach inwestycyjnych da się zarobić – podsumowanie

Da się, chociaż ten sposób inwestowania pieniędzy należy raczej do zaawansowanych i skomplikowanych. Jest sprzedawany początkującym inwestorom, ale – bądźmy szczerzy – nie dlatego, że pasuje do ich potrzeb, tylko dlatego, że jest tak dochodowy dla dystrybutorów. Efekty tych praktyk widać w komentarzach do tego artykułu.

Żeby wyjść na swoje potrzebny jest pomysł na wieloletnie zarządzanie portfelem funduszy – najlepiej nie polegający na nerwowych zmianach raz w miesiącu czy częściej – oraz determinacja w jego realizowaniu nawet wtedy, gdy nasz kapitał topnieje. Przy inwestowaniu opartym o rynek akcji, a chyba tylko podejmując takie ryzyko jesteśmy w stanie odpracować nieubłagane opłaty, niekorzystne wahania kapitału są więcej niż pewne. Co wtedy zrobimy? Zlikwidujemy polisę? Przeniesiemy się do funduszy obligacji lub pieniężnych? Dokupimy jednostek funduszu akcyjnego korzystając z niższej ceny i cierpliwie poczekamy na wzrosty? A może jeszcze coś innego?

W mojej polisie Skandia na rok po jej rozpoczęciu strata wynosi ok. 4%, za co biorę pełną odpowiedzialność. To pierwszy z piętnastu lat obracania w tej formie oszczędnościami (pierwszy z siedmiu z obowiązkową składką miesięczną) – za czternaście lat będziemy mogli ocenić ostateczny rezultat moich wysiłków. Dzisiaj jest na to zdecydowanie za wcześnie. Z wielu powodów to ostatnie lata programu, kiedy zgromadzony kapitał będzie wielokrotnie wyższy, zadecydują o wyniku.

Nie zachęcam do zakładania polis inwestycyjnych – to kosztowny, zawiły i nieelastyczny sposób na zarządzanie nadwyżkami pieniędzy. Zachęcam do wybierania z całej gamy możliwości tego, co jest najbliższe naszym celom i potrzebom.



3 komentarze:

  1. Skandia jest akurat jednym z najlepszych ( top 3)tego typu produktow.

    zgadzam sie ze PIERWSZA glowna zaleta jest

    "chomoto" jakie naklada na nas taki program. Sami jestesmy najwiekszym swoim wrogiem, a w zasadzie nasz brak konsekwencji, systematycznosci. Koniecznosc nalozenia planu w postaci odkladania przez najblizsze 7 lat pozwala ze nawet jesli zyskownosci byla by tylko rowna kosztom i inflacji to zbierzemy te srodki.
    Wg mnie najwieksza zaleta takich programow jest wlasnie to ze jestesmy skutecznie zniechcani przez oplaty likwidacyjne do zniechania planu.

    DRUGA najwieksza zaleta to brak belki od zyskow z poszczegolnych transakcji, czyli reiwestowanie calych zyskow razem z niezaplacona belka. To oczywiscie staje sie zaleta kiedy ktos potrafi przez zmiane funduszy wygenerowac zyski.

    Jako TRZECIA zalete wymienie dostep do funduszy narmalnie nie dostepnych dla wiekszosci czyli w Skandii : Quercus Lev i Quercus Short. ( pierwszy przy wzroscie rynku o 5 % daje 10% zysku, drugi przy spadku rynku o 5% daje zysk 5%) Poza Skandia zeby miec dostep do tych funduszy trzeba miec 200 tys zlotych.
    Jednosczenie w tych funduszach NIE MA oplat za zarzdzanie pobieranych przez TFI.

    DODATKOWE KORZYSCI to:
    + mozliwosci wskazanie innego spadkobierce niz wg prawa spadkowego
    + ochrona przez wierzycielami 75% stany rachunku
    + wyplata sumy wplat w przypadku smierci jesli aktualny stan portfela jest nizszy.

    Zajmuje sie zarzdzaniem Skandia wlasnie
    i ostatnio w takim programie wyslalismy dyspozycje zmiany na "bezskladkowa", czyli rezygnacje z dalszych wplat. Jest to naprawde mily moment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłeś nową polisę?!

    Dlaczego nie zdecydowałeś się na rynek wtórny na czym już na starcie byłbyś do przodu jakieś 50%?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Darek, dzięki za komentarz. Dopiero potem dowiedziałem się, że istnieje rynek wtórnych polis. Pamiętam Twój komentarz pod wpisem pod artykułem na temat sposobów wchodzenia w te ubezpieczenia - jak moja obecna polisa przejdzie w bezskładkową, możliwe, że odpalę drugą właśnie na rynku wtórnym.

      PS. Byłbym ostrożony z procentami. Chodzi oczywiście o 50% obecnej wartości polisy, co w pierwszym roku może wyglądać tak, że polisę o wartości 4000zł kupimy za 2000zł - to jest właśnie te 50%. Ale w stosunku do wszystkich składek przez 15 lat będzie to dużo, dużo mniej i pewnie wciąż nie pokryje wszystkich opłat w całym cyklu życia takiego ubezpieczenia. Tak czy inaczej - też uważam, że zakładając, żę wszystkie inne rzeczy są równe, jest to najlepszy sposób wejścia w taki produkt. Pozdrawiam!

      Usuń

A co Ty sądzisz?